Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Get Adobe Flash player
961036
DzisiajDzisiaj80
RazemRazem961036


Thursday, 02, maj 2024

Statuetki Starosty Częstochowskiego – 2017

7 stycznia 2018 r.

Nominacja do tej nagrody jest  wyróżnieniem dla osób i organizacji z naszego powiatu.

Kandydatury można zgłaszać w sześciu kategoriach:

- Edukacja i Kultura,

- Samorządność i Przedsiębiorczość,

- Sport i Turystyka,

- Polityka Społeczna,

- Wydarzenie Roku,

- Osobowość Roku, Instytucja Roku.

 

Kandydatów - mogą to być osoby fizyczne jak i prawne -  zgłaszają:

- radni powiatu częstochowskiego,

- wójtowie, burmistrzowie i przewodniczący rad gmin i miast z terenu powiatu częstochowskiego,

- organizacje pozarządowe, realizujące zadania na rzecz mieszkańców powiatu częstochowskiego,

- laureaci poprzednich edycji.

Wnioski można składać do dnia 12 stycznia br.  w siedzibie Starostwa Powiatowego w Częstochowie, ul. Sobieskiego 9 (kancelaria, pok. nr 3).

Więcej informacji: czestochowa.powiat.pl

Kandydatów mogą zgłaszać m.in. przewodniczący rad gmin.

Jeśli macie Państwo propozycje, bardzo proszę o kontakt: 

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.  lub telefonicznie 668 118 597

Przetarg prawie rozstrzygnięty

3 stycznia 2018 r.

Dzisiaj o godzinie 9.30 nastąpiło otwarcie ofert, które zostały złożone w postępowaniu przetargowym pn. „Rekultywacja śródmiejskiego zbiornika Blachownia - zagospodarowanie terenów przyległych do zalewu”. Jak się okazało do godziny 9.00 wpłynęła tylko jedna oferta firmy TEL-BRUK Jarosław Telenga z Częstochowy o wartości brutto 4.358.888,68 zł. Zamawiający, czyli Gmina Blachownia na realizację zadania przeznaczyła 4.300.000,00 zł. Oznacza to, że złożona oferta ponownie jest wyższa niż zakładano, chociaż ze względu na błędnie wykonane kosztorysy inwestorskie, które były niedoszacowane około 40%, zadanie zostało mocno ograniczone w swoim zakresie. Mimo wszystko cena okazała się i tak wyższa. Na szczęście oferta tylko nieznacznie przekracza zaplanowaną kwotę (około 1,3%) co daje Zamawiającemu możliwość podjęcia decyzji o zwiększeniu środków bez negatywnych konsekwencji dla budżetu.

Jeżeli tak się stanie, a nie zakładam, że będzie inaczej, Wykonawca zostanie wezwany do uzupełnienia oferty o wymagane w SIWZ dokumenty. Po pozytywnej weryfikacji zostanie dokonany wybór najkorzystniejszej oferty, w tym przypadku Wykonawcy, który jako jedyny złożył ofertę, a następnie można będzie przystąpić do podpisania umowy. Jeżeli Wykonawca posiada wszystkie niezbędne dokumenty i wykaże trochę dobrej woli, może je dostarczyć wcześniej niż w ustalonym w wezwaniu terminie, co może o kilka dni przyspieszyć procedurę. A ponieważ nie ma innych Wykonawców, którzy ewentualnie mogliby się odwołać, to i samą umowę można będzie podpisać szybciej niż wynika to z ustawowych terminów. Zatem, jak wszystko pójdzie dobrze, za kilka dni będziemy mogli odtrąbić sukces kolejnego, ale jakże ważnego etapu, jakim jest wyłonienie Wykonawcy.

Zagospodarowanie terenu wokół zalewu jest nieodłącznym elementem oczyszczenia samego zbiornika. Za kilka lat, kiedy inwestycja zostanie zakończona, tereny te nabiorą nowego wyglądu przy zachowaniu swoich walorów przyrodniczych.

Zanim jednak to się stanie, to niestety musimy poczekać do wyłonienia Wykonawcy, bo to, że jest tylko jedna oferta, której wartość jest do zaakceptowania, nie oznacza, że Wykonawca ten już dzisiaj został wyłoniony, bo nie wiemy czy jego oferta jest ważna, nie mówiąc już o podpisaniu umowy. Trzymajmy zatem kciuki i wierzmy, że wszystko będzie po naszej myśli.

Złe zakończenie starego. Tym większa nadzieja na lepszy Nowy Rok

30 grudnia 2017 r.

W ostatnim czasie często słyszę o braku mojej współpracy z Panią burmistrz. Zarzuty te padają właśnie ze strony burmistrza i niektórych radnych. Jednak od pewnego czasu oskarżenia te stawiane są publicznie i tylko pod moim adresem, jakbym to ja sama była dla siebie partnerem. A przecież, żeby mówić o współpracy potrzeba co najmniej dwóch stron, które solidarnie powinny brać odpowiedzialność za to, co robią. Nie bez przypadku podejmuję ten temat, ponieważ nieustanne zarzuty kierowane w moim kierunku przez niektóre środowiska nie są już tylko uwagami, a stały się wręcz oskarżeniami pod moim adresem.

W sieci można znaleźć relację z ostatniego spotkania, jakie odbyło się z radnymi w sali OSP w sprawie komunikacji miejskiej oraz dopłat do kotłów grzewczych. Nawet mało wytrawny obserwator zauważy, że dyskusja, rozmowa czy jakakolwiek inna forma komunikacji słownej z burmistrzem jest niezwykle utrudniona, a czasami wręcz niemożliwa z kilku powodów. Po pierwsze, Pani burmistrz często przerywa wszystkim, którzy zabierają głos, szczególnie, gdy nie jest to po jej myśli. Po drugie, próbuje swoich rozmówców przekrzykiwać, co wprowadza dodatkowy dyskomfort, chaos oraz zagęszcza atmosferę. Po trzecie, nie słucha, co do niej się mówi. Po czwarte, wie wszystko najlepiej. Po piąte, przekręca fakty wprowadzając opinię publiczną w błąd, choćby z tym, że radni się nie interesują. Po szóste wreszcie, prawie zawsze, gdy zadzieje się coś złego próbuje przerzucić odpowiedzialność na innych. Do tego doszła jeszcze pogardliwa pewność siebie. Jest to bardzo przykre, ale takie są niestety fakty. Czy myślą Państwo, że dyskusja w cztery oczy lub w mniejszym gronie rozmówców na tematy bardziej ważne i wrażliwe niż życie sąsiadki przebiega w innej, bardziej miłej atmosferze przy kawie i herbatnikach? Otóż nie. Rozmowa, w której władza staje się stroną dominującą, mającą duże mniemanie o sobie, niezważającą na fakt, że pozostali rozmówcy są zaproszonymi gośćmi, jest bardzo trudna i w zasadzie nie prowadzi do niczego. Żeby móc rozmawiać, dyskutować omawiać różne zagadnienia we wzajemnym poszanowaniu to trzeba przede wszystkim umieć słuchać, a nie wymądrzać się, przekrzykiwać rozmówców, obrażać ich i przekręcać fakty. Kilka razy zdarzało mi się przedstawiać pewne propozycje Pani burmistrz. To, że nie zostałam często nawet przywitana, czy to, że musiałam mówić na stojąco, bo nawet nie zaproponowano mi żebym usiadła, to jest najmniej ważne. Jednak mówienie do osoby, która w tym czasie zajęta jest podpisywaniem przyjętych na dziennik pism jest objawem pełnego lekceważenia swojego rozmówcy, którego słowa trafiają w próżnię. Bo do dzisiaj nie wiem czy Pani burmistrz mnie w takich sytuacjach nawet słuchała. Oczywiście można pewne zachowania zignorować i się nie przejmować, co też często dotychczas czyniłam. Ale czy w nieskończoność powinnam milczeć, zwłaszcza wtedy, kiedy pod moim adresem padają, nie pierwszy zresztą raz, oszczercze oskarżenia o brak współpracy i zainteresowania sprawami gminy? Nie jest podobno godne zamieszczanie przeze mnie artykułów dotyczących spraw gminy, ale godne za to jest zamieszczanie oficjalnych oświadczeń organu władzy samorządowej, w których oskarża się mnie i innych radnych o działania wbrew mieszkańcom i działaniu na ich szkodę. Takie podwójne standardy miały zostać wyeliminowane z naszej przestrzeni, ale niestety dalej funkcjonują i to ze zdwojoną siłą. Zakrzyczeć, poniżyć i oczernić, jest to bez wątpienia w wielu przypadkach dobry sposób, żeby człowieka zniechęcić do wszystkiego. Tylko czy godny?

Mimo pewnego dyskomfortu związanego z nieustannymi próbami poniżenia mnie, nie zniechęcam się. Staram się uczestniczyć niemal we wszystkich spotkaniach i rozmowach, na które jestem zapraszana. Problem polega na tym, że o spotkaniach, na które nie dostaję bezpośredniego zaproszenia, tylko przekazywane są one na ręce Pani burmistrz, lub o podjętych strategicznych dla gminy działaniach, nie jestem informowana. Oczywiście zdaniem Pani burmistrz sama powinnam dopytywać o spotkania, działania itd. Trudno jednak jest mi się odnieść do tak absurdalnych argumentów, które zostały użyte, aby mnie zdyskredytować i poniżyć, szczególnie mając w pamięci, jak kiedyś w jednej z rozmów na moje propozycje Pani burmistrz zwróciła mi stanowczo uwagę, żebym zajęła się swoimi sprawami i nie wchodziła w jej kompetencje. My wiemy co mamy robić… - usłyszałam. Zdaję sobie sprawę, że ze strony Pani burmistrz jest to działanie zamierzone i celowe, o czym niejednokrotnie się przekonałam. Choćby wtedy, gdzie będąc w gronie radnych, Pani burmistrz pokazywała w mojej obecności wybranym osobom dokumenty czy pisma całkowicie ignorując moją obecność. I co w takiej sytuacji powinnam zrobić? Zawsze w takich sytuacjach staram się zachować kulturalnie, co zdaniem niektórych jest czasami mało skuteczne. Jednak uważam, że pokazywanie braku kultury i ogłady oraz wyrażanie braku szacunku w ostatecznym rozrachunku nie jest właściwym narzędziem w kontaktach między ludźmi, i dotyczy to także kontaktów z politykami. Bo wcześniej czy później wszyscy przestaniemy pełnić swoje funkcje i dalej będziemy sąsiadami czy tego chcemy czy nie. I choćby dlatego jest mi niezmiernie przykro, że muszę pisać o takich rzeczach. Zawsze w takich sytuacjach mam wrażenie, że sama poddaję się narzuconej retoryce nienawiści i pogardy. Jednak nieustanne milczenie i bezkrytyczne przyjmowanie oszczerstw i kłamstw kierowanych pod moim adresem ma swoje granice, które wczoraj zdecydowanie zostały przekroczone, czego wyraz dałam zarówno we wczorajszej publikacji obnażającej kłamstwo, jak i w dzisiejszym artykule, będącym pokłosiem wczorajszego spotkania. Liczę się też z tym, że nasilające się ostatnio próby zdyskredytowania mnie jak i członków mojej rodziny nie są dziełem przypadku i będą się nasilać. Nawet, a przede wszystkim ze strony środowiska, które współtworzyłam i które uzyskało nasze wsparcie wtedy kiedy było ono niezbędne.

Kończy się stary rok. Niebawem wejdziemy w Nowy Rok 2018, pełni nadziei i wiary w lepszy czas. Szczerze wierzę w lepsze jutro, które obfitować będzie w większości w dobre nowiny i prawdziwą współpracę, która da satysfakcję nam wszystkim. Współpracę bez kłamstw.

Przykra sprawa

29 grudnia 2017 r.

W dniu 22 grudnia dostałam zaproszenie od Pani burmistrz na spotkanie, które odbyło się dzisiaj o godzinie 14.00  w sali OSP. Z powodu obowiązków służbowych spóźniłam się około 10 do 15 minut i nie mogłam uczestniczyć w jego otwarciu. Po przyjściu do domu i obejrzeniu relacji ze spotkania zaniemówiłam, gdy usłyszałam, że jako zaproszony gość, pod moją nieobecność, zostałam w mowie przywitalnej pomówiona i oskarżona przez Panią burmistrz, która okłamała zgromadzonych na sali radnych i zaproszonych gości twierdząc, że musiała sama zorganizować spotkanie, bo przewodnicząca rady nie chciała zwołać połączonych komisji.

Jest to wierutne kłamstwo, nie pierwsze zresztą, które pod moim adresem zostało wypowiedziane przez osobę, która choćby ze względu na piastowane stanowisko powinna przynajmniej na czas sprawowania urzędu wyzbyć się złych nawyków.

Fakty są takie, że w dniu 22 grudnia otrzymałam telefon z sekretariatu z informacją, że wpłynął od Pani burmistrz wniosek o zwołanie sesji nadzwyczajnej. Pani sekretarka przekazała mi także prośbę Pani burmistrz, abym zwołała połączone komisje  Rady na godzinę przed sesją. Odpowiedziałam, że nie ma żadnego problemu, ale wyjaśniłam, że choć dotychczas komisje łączone w większości przypadków zwoływałam osobiście, to zgodnie z przyjętym powszechnie zwyczajem komisje takie powinny być zwoływane przez przewodniczących komisji.  Poprosiłam zatem Panią sekretarkę, aby skontaktowała się z przewodniczącymi komisji i ich poinformowała o prośbie Pani burmistrz i poprosiła także w moim imieniu, aby zwołali komisje połączone. Zaznaczyłam przy tym, że gdyby był jakiś problem, to ja tą komisje połączoną zwołam, tym bardziej, że właśnie przygotowywałam się do wyjścia do urzędu. Będąc w urzędzie w celu podpisania stosownych zawiadomień o sesji, dowiedziałam się, że Pani burmistrz zdecydowała, że sama zaprosi radnych na spotkanie.

Dzisiaj zostałam oskarżona o to, że nie chciałam przychylić się do prośby burmistrza, co jest informacją nieprawdziwą.

Nie jest to pierwszy raz, kiedy moje decyzje związane z funkcjonowaniem Rady Miejskiej są podważane i negowane przez Panią burmistrz, która nieustannie powtarza o dobrej woli i chęci współpracy, a równolegle próbuje dyktować innym, co powinni robić i w jaki sposób, zapominając, że ma swoje obowiązki, na których powinna skupić swoją uwagę.