Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Get Adobe Flash player
1235379
DzisiajDzisiaj662
RazemRazem1235379


Thursday, 30, październik 2025

PRZYCHODNIA

Sprawa przychodni w Łojkach, która wywołuje tak wiele kontrowersji wśród mieszkańców, o czym możemy przekonać się w ostatnich komentarzach rozpoczęła się na sesji w dniu 14 września 2011 roku.

Przypomnę, że w owym czasie radni przegłosowali uchwałę zezwalającą burmistrzowi wydzierżawienie pomieszczeń przychodni na czas nieograniczony.

 

Uchwała została wprowadzona do porządku obrad tuż przed głosowaniem z argumentacją, że kończy się umowa z dotychczasowym dzierżawcą i trzeba niezwłocznie ogłosić przetarg.

 

Co w tym dniu usłyszeli radni?

 

Cytuję wyciąg z protokołu Sesji Rady Miejskiej w Blachowni, odbytej w dniu 14 września 2011 roku:

 

„Burmistrz Blachowni – Anetta Ujma przedstawiła uzasadnienie do projektu uchwały w sprawie wyrażenia zgody na najem na czas nieokreślony w trybie przetargowym lokalu użytkowego położonego w Łojkach ul. Długa 50.

30 listopada 2011 roku kończy się umowa najmu lokalu użytkowego, w którym prowadzona jest podstawowa opieka zdrowotna (umowa zawarta była na 10 lat). W najbliższym czasie będą kontraktowane usługi medyczne. W celu zapewnienia opieki medycznej mieszkańcom Łojek niezbędne jest podjęcie uchwały na wyrażenie zgody na najem lokalu, w którym będzie prowadzona przychodnia. Wynajem na czas nieoznaczony jest korzystniejszy dla Gminy ze względu na możliwość trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia, ma to wpływ na zwiększenie się swobody dysponowania lokalem.

 

Radni podjęli uchwałę w sprawie wyrażenia zgody na najem na czas nieokreślony w trybie przetargowym lokalu użytkowego położonego w Łojkach ul. Długa 50.

 

Nie spodziewałam się wówczas, że decyzja jaką podjęli radni, pociągnie za sobą falę nieporozumień i problemów, z którymi po dziś dzień boryka się Pani Olszewska.

 

 

Temat przychodni w Łojkach poruszałam w artykułach:

 

- Co jeszcze działo się na Sesji ?

- Ustawiony przetarg?

- Ustawiony przetarg? c.d.

- Przychodnia nienawiści.

- Ośrodek zdrowia pracuje.

- Burmistrza walka o pacjenta.

- Przychodnia.

 

 

 

Tadeusz Cymański w Blachowni

Wczoraj, w sali bankietowej Stanley odbyło się spotkanie Pana Tadeusza Cymańskiego z mieszkańcami Blachowni.

Podczas spotkania europoseł wygłosił prelekcję na temat współczesnego systemu emerytalnego i roli państwa w polityce prorodzinnej.

 

 

Nie może być tak żeby człowiek po studiach, mający na utrzymaniu żonę i dziecko musiał obawiać się  za co przeżyje, za co kupi lekarstwo, czy zapłaci czynsz! To, że młodzi wyjeżdżają i nie wracają jest ogromną stratą dla Polski – mówił europoseł.

 

 

„Nie samym chlebem żyje człowiek”, ale na co dzień człowiek żyje przede wszystkim chlebem, a więc jak wychować, wykarmić, wykształcić i wyleczyć – to jest problem milionów ludzi – mówił Tadeusz Cymański.

 

 

Spotkanie umilał zespół folklorystyczny z Lisowa, z którym chętnie kilka pieśni wykonał zaproszony gość.

 

 

Mieszkańcy mieli możliwość zadawania pytań.

Poruszana problematyka nie należała do łatwych.

 

 

 

 

Podziękowania od organizatorów.

 

Krótka wymiana zdań.

 

 

 

 

Droga przez wieś

Dzisiaj otrzymałam maila od zaniepokojonego mieszkańca o następującej treści:

 

„ Przesyłam Pani fotkę z prac drogowych na ulicy Różanej. Zdjęcie przedstawia chyba??? zakończone asfaltowanie bo od około dwóch tygodni nic się tam nie dzieje. Pragnę nadmienić iż zjazdy na prywatne posesje oraz dróżki boczne to skok z "przepaści". Warto zobaczyć jak to wygląda. Zwracam się do Pani bo mój radny jest bezradny i jak marionetka wisi na sznurku pewnej pani która "trzęsie" miastem:). ”

Przyznam, że wiadomość przyjęłam z niedowierzaniem, dlatego niezwłocznie zadzwoniłam do Urzędu Miejskiego.

Na moje pytanie czy droga jest już skończona, przemiła Pani urzędniczka stwierdziła, że roboty nie zostały jeszcze zakończone i obecnie czekają także na wykonie niezbędnych prac przez pracowników wodociągów. Konkretnie chodzi o przebudowę istniejących studzienek wodociągowych. Na kolejne moje pytanie czy będą zrobione zjazdy do posesji Pani odpowiedziała, że nie.

Oczywiście zaraz po rozmowie udałam się na miejsce, gdzie na własne oczy mogłam się przekonać jak wygląda zakres prac. Wynika z tego, że na ulicy Różanej drogowcy ułożą jeszcze jedną warstwę asfaltu, jednak na budowę dogodnych zjazdów na posesje mieszkańcy nie mają co liczyć.

 

 

Przyznam, że sama jestem zdziwiona, gdyż byłam przekonana, że ulica Różana jest drogą osiedlową, przy której całkiem niedawno powstały domki jednorodzinne i rzeczą logiczną jest, że przynajmniej oprócz asfaltu ułożone zostaną krawężniki drogowe i wykonane zostaną istniejące zjazdy do posesji, choćby po to, aby samochody nie brodziły w błocie przy każdym wjeździe lub wyjeździe z posesji.

 

 

Niestety w tym przypadku mamy do czynienia z rozwiązaniem oszczędnościowym, które być może sprawdza się na drodze wijącej się wśród pól, ale niekoniecznie w dzielnicy domków jednorodzinnych.  No cóż mogę powiedzieć. Jedni radni uważają, że powinno się wykonywać inwestycje kompleksowo, inni zaś uważają, że lepiej jest zrobić coś skromniej, ale w większym zakresie. Jeszcze inni, którzy są w zdecydowanej większości, nie mają własnego zdania i zaakceptują wszystko co im zostanie podane. Zawsze przecież można powiedzieć, że lepszy rydz niż nic.

 

 

 

 

A gdzie wdzięczność !!!

 

Gmina Wam daje ładny teren, chcemy abyście byli zadowoleni (…), powiedziała Pani burmistrz na spotkaniu z kupcami zorganizowanym w związku ze zbliżającym się terminem oddania do użytku nowego targowiska przy ulicy Kubowicza. Kupcy zamiast wyrazić zachwyt oraz podziw z nowego ryneczku, które przecież Gmina wybudowała dla nich, wręcz przeciwnie, nie kryli niezadowolenia i dezaprobaty.Trzeba było z nami rozmawiać dwa lata temu (…) krzyknął ktoś z sali w stronę włodarzy oburzonych brakiem wdzięczności ze strony przyszłych najemców.

Ponieważ przebieg spotkania został przedstawiony przez radnego Marka Kułakowskiego na Jego blogu ograniczę się  tylko do przedstawienia swoich spostrzeżeń, oraz przedstawia swojej opinii dotyczącej samego spotkania, jak i tego wszystkiego co działo się na przestrzeni tych kilku lat, kiedy podjęta została decyzja o budowie nowego targowiska.

Pierwsze co mnie uderzyło to całkowity brak profesjonalizmu w przygotowaniu spotkania. Po pierwsze zorganizowano je w sali, gdzie trudno było się pomieścić wszystkim zainteresowanym. Jak już wszyscy się upchnęli, to okazało się, że nie pomyślano nawet o nagłośnieniu, co przy tak licznej rzeszy ludzi jest jak najbardziej wskazane, aby prezenterzy nie musieli się przekrzykiwać z zebranymi handlowcami. Po drugie - sama prezentacja była nudna i nieprzemyślana. Wyświetlany plan zagospodarowania był mało czytelny i prawie niewidoczny dla ludzi znajdujących się w połowie sali, nie mówiąc już o tych co znajdowali się na końcu. Organizatorzy nie pomyśleli także, aby każdemu zainteresowanemu dać kopię planu, który był przedstawiany.

 

 

Ponadto ktoś wpadł na genialny pomysł, aby druki deklaracji wydrukować na kolorowej drukarce atramentowej używając do tego zielonego tła oraz papieru do druku wizytówek. Dokument ten bardziej przypominał folder lub dyplom uznania niż deklarację. Nie wiem czemu miało to służyć. Chyba tylko zwiększeniu kosztów.

 

 

Po trzecie - spotkanie zostało zorganizowane w momencie, gdy wszystko już zostało ustalone przez urzędników, którzy tak naprawdę postawili kupców przed faktem dokonanym, a później byli oburzeni ich zachowaniem, co było widać po skwaszonych minach tak Pani burmistrz jak i pozostałych reprezentantów inwestora.

 

 

Tak sobie myślę, że jakby ci co decydują postarali się postawić na miejscu tych, co muszą ciężko pracować na swój niepewny byt, to może pojęliby, że nie jest to grupa ludzi nastawiona roszczeniowo, którzy uważają, że im się wszystko należy, ale grupa, która musi ciężko pracować, aby utrzymać siebie i swoje rodziny. Spotkanie choć spóźnione co najmniej o 2 lata pokazało, że Gmina dalej nie wie co tak naprawdę zrobić. Działania dotychczasowe pokazują, że wszystko jest pełne improwizacji i wiary w to, że jakoś to będzie. Dopiero na spotkaniu kupcy sprzedający z samochodów oraz stoisk przenośnych dowiedzieli się, że w lipcu i sierpniu zostaną przeniesieni na nowe targowisko, choć mamy już czerwiec za pasem. Natomiast właściciele pawilonów zostali poinformowani, że przenieść się będą mogli dopiero w przyszłym roku, kiedy Gmina wybuduje pawilony.  Oczywiście takie postawienie sprawy spotkało się z dezaprobatą jednych i drugich, którzy jak jeden mąż stwierdzili, że nie widzą możliwości kontynuowania działalności oddzielnie.  I tutaj zaczęła się, jak zawsze w takich sytuacjach bywa, improwizacja  urzędnicza wywołana presją rozmówców. Pani burmistrz stwierdziła, że choć nie może tego obiecać, to może uda się zbudować pawilony do marca przyszłego roku. Ponieważ dalej to nie satysfakcjonowało obu stron w drugiej części spotkania poświęconej właśnie pawilonom, Pani burmistrz zaproponowała podobno, że jak uda się szybko uzgodnić i wykonać projekt, jest bardzo duża szansa, że do marca 2015 roku budki mogą być gotowe i do tego czasu można by wstrzymać przeniesienie wszystkich kupców na nowy ryneczek. Z informacji jakie uzyskałam od jednej z uczestniczek spotkania, Pani burmistrz poprosiła przy tym zebranych, aby ją poparli i stanęli w jej obronie, jakby ktoś się czepiał dlaczego ryneczek stoi pusty. Nie mam  powodu tej osobie nie wierzyć.  Z drugiej jednak strony od jednej z mieszkanek dostałam informację, że jak tylko zostaną dokonane odbiory końcowe ryneczek musi zacząć pracować, ponieważ takie są wymogi umowy na dofinansowanie budowy. Czy zatem zostałam wprowadzona w błąd, czy to Pani burmistrz wprowadza w błąd kupców?

 

Sprawa pawilonów handlowych nie jest nowa. Od samego początku zaniepokojeni handlowcy dopytywali czy to mnie, czy innych radnych o to co z nimi będzie. Niestety zawsze odpowiedź Pani burmistrz na składane pytania czy to przeze mnie, czy innych radnych zainteresowanych sprawą tych ludzi, była taka sama. A, że jeszcze mamy czas, albo że jeszcze nie ma wytycznych od Wojewody. Teraz wychodzi na to, że jak rozpoczynano budowę nikt nie przejmował się losem właścicieli pawilonów, którym najtrudniej jest się przenieść na nowe miejsce. Być może sądzono, że problem sam się rozwiąże wraz z nastaniem kryzysu. Pomyłka, kupcy w większości przetrwali i sobie jakoś radzą.

Teraz, gdy czasu zostało niewiele, nagle dowiadujemy się, że projektanci będą coś projektować. Urząd występować o pozwolenia, a kupcy powinni wierzyć, że się uda. W całym tym zamieszaniu zdumiewające jest także stwierdzenie Pani burmistrz, że posiada jakieś oszczędności, za które chce zbudować pawilony. Dziwne, że żaden z radnych nie ma zielonego pojęcia o jakich pieniądzach Pani burmistrz mówi. Skąd one są, jak nikt ich nie przewidział w projekcie budżetu? Czy zatem kupcy mają szczęście, że są oszczędności i możemy wybudować pawilony? A co jakby oszczędności nie było? Czym więcej się nad tym zastanawiam, tym bardziej nie wiem czy to jawa czy sen. Chyba powinien mnie ktoś uszczypnąć. Nie, niestety to nie jawa ani sen, tylko najzwyklejsza rzeczywistość oderwana od rzeczywistości tzw. sterowanie zza biurka.

 

Coraz bardziej jestem przekonana, że budowa targowiska jest przypadkowa i wynika tylko z pojawienia się możliwości uzyskania dotacji na ten cel. Także w tym przypadku, podobnie jak przy budowie hali sportowej, władza zdecydowała sama co i kiedy ma budować, bez jakichkolwiek konsultacji ze środowiskami bezpośrednio zainteresowanymi inwestycją, a później jest zdziwienie, że zamiast wiwatów są pretensje i roszczenia. A wystarczyło tylko mieć odwagę  spotkać się z ludźmi, spróbować porozmawiać i posłuchać ich opinii. Ale po co, przecież władza wie lepiej. Przypomina mi to trochę otrzymanie wspaniałych pantofelków w prezencie od męża. Niby piękne, modne i funkcjonalne tylko żona jakoś się nie cieszy. Przecież to, że są za małe nie oznacza, że powinna się dąsać, tym bardziej, że dostała je w prezencie.

 

A przecież wszyscy zainteresowani handlowcy nic nie dostają w prezencie czy to od Gminy, czy kogoś innego. Z tego co wiem, to każdy z nich płaci za swoje miejsca zgodnie z zatwierdzonym cennikiem.

 

 

Na zakończenie chciałam poruszyć jeszcze jeden aspekt związany z przyznawaniem miejsc. Niestety na spotkaniu nie dowiedziałam się jakie będą zasady przyznawania stoisk, nie mówiąc już o pawilonach. Nie wiem czy handlowcy będą musieli wykupić na własność pawilony, czy będą płacić czynsz dzierżawny. Nie wiem czy pierwszeństwo będą mieli dotychczasowi właściciele pawilonów na starym targowisku, czy każdy chętny będzie mógł dostać pawilon. Jeżeli każdy, to na jakich zasadach będą one przyznawane szczególnie, gdy okaże się, że liczba chętnych jest większa niż liczba pawilonów?

 

Ale co tam, jakoś to będzie.