Ferie, ferie, ferie!
Okres ferii zimowych to czas wolny od zajęć szkolnych, czas wypoczynku
dla dzieci i młodzieży.
Z myślą o naszych pociechach spędzających ferie w domu
Miejski Dom Kultury i Biblioteka Miejska
zapraszają na ciekawe i różnorodne zajęcia.
Zimowa oferta:
Miejski Dom Kultury
Źródło: UM w Blachowni
Drogowy optymizm burmistrza.
W ostatnich Wiadomościach z Ratusza wyczytać możemy, że w tym roku zostanie przeprowadzony remont ulicy Wielkoborskiej, na którego wykonanie nasza gmina uzyskała środki zewnętrzne zwane potocznie schetynówką.
Dzisiaj dotarłam do listy zakwalifikowanych do finansowania zadań w ramach Narodowego Programu przebudowy dróg lokalnych na rok 2013r i niestety nie znalazłam tam ulicy Wielkoborskiej. Przyznam, że zmartwiło mnie to bardzo. Dlaczego tak się stało, jak jeszcze niedawno pani burmistrz zapewniała wszystkich o uzyskanym dofinansowaniu? W pierwszej chwili pomyślałam, że może źle szukam. Później zaczęłam się zastanawiać czy aby projekt nie został wycofany z powodu jakichś bliżej niewyjaśnionych powodów. Tym bardziej, że informacje podawane przez burmistrza, że pieniądze są przyznane były bardzo wiarygodne. Nie przypominam sobie także, aby ktoś z władz sugerował, że istnieje ryzyko nieprzyznania środków. Przeszukując internet natknęłam się na jeszcze jeden dokument zatytułowany „Ostateczna lista rankingowa wniosków o dofinansowanie zadań w ramach Narodowego Programu przebudowy dróg lokalnych…”
Z dokumentu tego wynika, że wniosek na dofinansowanie remontu ulicy Wielkoborskiej znalazł się na liście rankingowej na pozycji 47 uzyskując zaledwie 5,2 pkt. Była to niestety jedna z ostatnich pozycji, a dla porównania powiem, że pierwszy projekt na tej liście uzyskał prawie 30 punktów. Dlatego pytam, skąd był ten optymizm naszych władz, że wniosek zostanie zakwalifikowany do dofinansowania, skoro zajmował jedną z ostatnich pozycji w rankingu? Dlaczego po raz kolejny wniosek naszej gminy nie uzyskał aprobaty ministerstwa? Z drugiej strony, jak się pisze wniosek, który uzyskuje skromne 5,2 punktu to czego można się spodziewać?
Niektórzy twierdzą, że nasza gmina jest skuteczna w pozyskiwaniu funduszy zewnętrznych. Oczywiście w ubiegłych latach, w ramach usuwania skutków klęsk żywiołowych zrealizowaliśmy inwestycje za klika milionów złotych. Środki te pochodziły ze specjalnego funduszu utworzonego na ten cel. Niestety w tym samym czasie środki uzyskane z innych źródeł były bardzo skromne i prawie niezauważalne. Mam tu na myśli chociażby fundusze unijne, z których zrealizowano chyba tylko jedną inwestycję, a mianowicie remont Domu Kultury. Oczywiście otrzymaliśmy dotacje na budowę orlika czy hali sportowej. Jednak mam wrażenie, że wszędzie tam, gdzie o przyznanie dotacji trzeba liczyć się z dużą konkurencją, czy też skomplikowaną procedurą przyznawania, nasze sukcesy z ostatnich kliku lat są niestety mizerne. Mam nadzieję, że nie potrzebujemy klęski żywiołowej, aby pozyskać znaczące fundusze na modernizację naszej gminy.
Zastanawiam się zatem, czemu wniosek na dofinansowanie ulicy Wielkoborskiej uzyskał taką małą ilość punktów oraz ciekawa jestem co było tego przyczyną. Być może nie wystarczy we wniosku wypełnić tylko rubryki pod tytułem wnioskodawca, a trzeba także włożyć trochę wysiłku w przedstawienie odpowiednich argumentów na temat słuszności i konieczności przeprowadzenia remontu. Sprawdziłam także jakie elementy wniosku są oceniane i sądzę, że ulica Wielkoborska miała wszelkie predyspozycje do tego, aby taką dotację otrzymać. Warunek... tylko jeden. Trzeba dobrze przygotować wniosek, co niestety okazuje się, nie jest rzeczą prostą.
Co teraz będzie z remontem? Tego nie wiem, ale wydaje mi się, że mimo wszystko będzie on forsowany przez panią burmistrz. Różnica będzie tylko taka, że z kasy miejskiej będziemy musieli dopłacić ponad 300 tys. zł.
Chciałabym w tej sprawie się mylić i aby remont ulicy Wielkoborskiej uzyskał dofinansowanie. Jednak na ten moment obawiam się, że niestety moje ustalenia są prawdziwe, a radość nas wszystkich była przedwczesna.
Poniżej przedstawiam kryteria oceny wniosków określone w uchwale RM.
1) wpływ realizacji zadania na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego,
2) znaczenie zadania dla rozwoju spójnej, funkcjonalnej i efektywnej sieci dróg publicznych na obszarze województwa, poprzez poprawę połączeń dróg lokalnych
z drogami publicznymi wyższej kategorii, podniesienie parametrów użytkowych dróg oraz zwiększenie płynności ruchu,
3) współpraca jednostek oraz innych podmiotów przy realizacji zadania,
4) znaczenie zadania dla odbudowy i przywrócenia funkcji komunikacyjnej dróg uszkodzonych lub zniszczonych w wyniku klęski żywiołowej,
5) znaczenie zadania dla rozwoju obszarów wiejskich,
6) wpływ realizacji zadania na poprawę dostępności komunikacyjnej lokalnych ośrodków gospodarczych,
7) wpływ realizacji zadania na poprawę dostępności komunikacyjnej instytucji publicznych i innych instytucji świadczących usługi publiczne,
8) wpływ realizacji zadania na poprawę połączeń drogowych istotnych dla sprawnej realizacji zadań państwa o kluczowym znaczeniu dla bezpieczeństwa obywateli.
Gminne śmieci.
Prawie dwa miesiące temu, a konkretnie 8 grudnia 2012 roku w artykule „Śmieciowe zamieszanie” poruszyłam między innymi temat sposobu wyłonienia firmy śmieciowej obsługującej gminy po wejściu 1 lipca br. ustawy śmieciowej.
Chyba jedną z pierwszych uchwał dotyczących zagadnienia śmieci był podział gminy na sektory. Argumenty urzędników były takie, że będzie taniej, bo zwiększy się konkurencja. Dlaczego tak przypuszczali niestety nie dowiedzieliśmy się. Oczywiście uchwała przeszła, bo tak chciała burmistrz. Za jakiś czas uchwała została zmieniona i zlikwidowano podział na sektory bo okazało się, że gmina przystąpi do przetargu wspólnie z innymi gminami. Dlaczego zadecydowano tak, a nie inaczej? Argument był jeden, bo będzie taniej. Czyli jak to jest, że są dwa skrajne pomysły, które raz dają oszczędności, raz nie, w zależności od sytuacji?
W piątkowym wydaniu Gazety Wyborczej wyczytałam, że niektórzy radni Częstochowy, w tym znany mieszkańcom Blachowni Marcin Biernat, są przeciwni, aby Częstochowa ogłosiła jeden duży przetarg obejmujący całe miasto. Postulują oni, aby podzielić je na sektory, gdyż wtedy ich zdaniem konkurencja będzie większa. Prezydent Częstochowy natomiast twierdzi, że przy dużym przetargu konkurencja będzie większa. Oponenci kontrargumentują, że na początku może tak, ale co będzie za trzy lata jak wyhodujemy sobie monopolistę?
Oczywiście jedyne co łączy Blachownię z Częstochową to chyba linia autobusowa oraz kolejowa i porównywanie problemów tych dwu miast nie ma uzasadnienia. Jednak uważam, że tak samo w jednym, jak i drugim mieście władze popełniają błąd dążąc do ogłoszenia jednego dużego przetargu. Dlaczego tak sądzę?
Pierwotny podział naszej gminy na sektory był błędem, ponieważ Blachownia jest za mała, aby obsługiwały ją dwie firmy. Bo tak mogłoby się zdarzyć. Nie widzę w takim rozwiązaniu żadnego uzasadnienia dla większej konkurencyjności , ponieważ obsługę naszej miejscowości może zapewnić każda, nawet mała firma śmieciowa.
Nie zgadzam się także z argumentem, że wspólny przetarg ogłoszony przez większą ilość gmin pozwoli uzyskać lepsze warunki. Po pierwsze może się okazać, że tylko jedna firma sprosta wymaganiom. Po drugie sądzę, że jak małe firmy poczują zagrożenie likwidacji to stworzą konsorcjum i wspólnie wystartują w takim przetargu. A na dogadaniu się konkurentów chyba najmniej nam zależy. Bardzo prawdopodobne jest zatem, że na rynku zostanie dwóch, góra trzech graczy, zainteresowanych pozyskaniem kontraktu. Jeżeli ilość rozpisanych w naszym regionie przetargów będzie mniejsza niż firm, to istnieje szansa uzyskania dobrych cen. Jednak w sytuacji odwrotnej ryzyko zmowy jest bardzo duże. Jestem wręcz pewna, że się podzielą.
Dlatego sądzę, że w tym przypadku gmina nasza powinna rozważyć rozpisanie przetargu sama. Do tego samego namawiałabym inne gminy, ponieważ myślę, że tworzenie zbyt dużego przetargu wcześniej czy później zniszczy konkurencję, a tego chyba byśmy nie chcieli.
Drodzy mieszkańcy.
Prawie dwa lata prowadzę swoją stronę internetową. Główną moją intencją jest informowanie mieszkańców o tym wszystkim co się dzieje w naszym mieście. Strona jest także moją mównicą, z której pragnę wyrażać swoje zdanie i opinie na pewne tematy. Niestety okazuje się, że przez niektórych moje wypowiedzi odbierane są jako obraźliwe w stosunku do gminy, burmistrza czy innych radnych. Wszystko co nie jest zgodne z doktryną przewodnią jest złe i szkodliwe.
Zauważam też, że wiele nieporozumień wynika z niezrozumienia tego co piszę i nadmiernej interpretacji moich słów. Jeżeli uznałabym, że pewne sprawy wymagają daleko idących uproszczeń na pewno bym je zrobiła. Niestety wiele osób, które czują się dotknięte moimi tekstami, takie uproszczenia czy skróty myślowe stosuje. Nie jest to jednak uprawnione działanie, ponieważ często wypacza treść, którą miałam do przekazania. Z tego też powodu próbuje się przypisywać mi wypowiedzi i stwierdzenia, które nigdy nie padły z moich ust. Próbuje się mnie zdyskredytować w oczach mieszkańców jako pieniacza, a nawet przestępcę. Niestety jestem często bezsilna na takie zaczepki i jedyne co mogę, to robić swoje.
Z przykrością też stwierdzam, że ostatnio publicznie zostałam skarcona przez samego Przewodniczącego Rady, który zarzucił mi, że zgłaszam zbyt wiele namolnych i wyszukanych interpelacji. Nie omieszkał przy tym wyszydzić jednej z nich publicznie, podważając jej wartość merytoryczną.
Ostatnimi czasy próbuje się przylepić mi „gębę” wroga gminy, jak również moim kolegom z klubu radnych. Czy powinniśmy na te zaczepki reagować i dać się wciągnąć w niepotrzebne polemiki? Myślę, że nie powinniśmy, choć przyznam, że czasami jest to trudne.
Przyczyną tych ataków jest przekonanie niektórych osób, że nie wypada w żaden sposób oceniać władzy. Czy to wykonawczej czy uchwałodawczej, ponieważ to szkodzi wizerunkowi gminy i urzędowi burmistrza. Przypomina mi to sytuację rodziny, w której mąż bije żonę, a największe pretensje wszyscy pozostali mają do tego członka rodziny, który sprawę zgłosił odpowiednim służbom. Przecież zdaniem ich wszystkich naraził na szwank dobre imię całej rodziny. W myśl powiedzenia - brudy pierzmy we własnym domu.
Proszę nie traktować tego przykładu dosłownie, a tylko jako przykład obrazujący jak odbieram nagonkę na moją osobę, spowodowaną tylko i wyłącznie moją dociekliwością, która dla wielu jest denerwująca i uważana za szkodzącą gminie.
Przychodnia
Coraz bardziej rozgorzała dyskusja na temat przetargu na wynajem przychodni w Łojkach. Nawet na dzisiejszej sesji Rady Miejskiej Pani burmistrz wyraziła dezaprobatę w stosunku do moich artykułów na ten temat sugerując jakobym twierdziła, że przetarg może być nieuczciwy. Przyznam, że moje obawy związane z przetargiem są duże, ale i fakty nie pomagają mi nad sprawą przetargu przejść do porządku dziennego bez zastrzeżeń.
Nie podważam samej idei przetargu w sytuacji, gdy podjęto decyzję o jego przeprowadzeniu. Jednak zawsze będę twierdziła, że każdy przetarg musi być sprawiedliwy i stwarzający równe szanse dla wszystkich. Mnie nie interesuje czy wygra Pani Olszewska, Pani Nowak czy Pan Kowalski. Mnie interesuje tylko, aby przy wyborze kierować się miarą równą dla wszystkich.
Jak pisałam wcześniej, moje największe obawy przy pierwszym przetargu budził brak punktacji przy ocenie poszczególnych elementów oferty. W drugim przetargu błąd ten wyeliminowano. Pragnę jednak zwrócić Państwu uwagę na jeden z elementów oferty, który podlegać będzie ocenie, a mianowicie wysokość kwoty jaką oferent zamierza przeznaczyć na adaptacje, zagospodarowanie i wyposażenie przedmiotu najmu. Waga tego elementu w ogólnej ocenie wynosić będzie 13%.
Jak zapewne wszyscy wiedzą, przychodnia w Łojkach funkcjonuje od 10 lat. Obecny najemca ją wyremontował, przebudował i wyposażył tak, aby spełniała wymagania stawiane przez przepisy prawa. Jednym słowem wydał własne pieniądze. Zresztą takie same oczekiwania wynajmujący ma względem oferenta, który wygra przetarg. Zastanawiam się tylko jaką kwotę przy składaniu oferty powinien zadeklarować obecny najemca, jeżeli wszystko co należało zrobić wykonał, a wyposażenie zakupił. Czy oznacza to, że powinien przewidzieć przebudowę i remont lokalu, który już wyremontował? Czy powinien dokonać zakupu wyposażenia które posiada? Przecież jak zadeklaruje, że żadnych nakładów nie wniesie, bo po prostu nie musi, straci 13% punktów. Sami Państwo spróbujcie ocenić przedstawione fakty w sposób jak najbardziej obiektywny.
W żaden sposób nie próbuję lobbować za Panią Olszewską, tylko staram się obiektywnie ocenić sytuację. Niestety często spotykam się z opinią, że lepiej żeby obecnego najemcy się pozbyć i mam wrażenie, że wynika to tylko z czystej antypatii do tej osoby, albo co jest jeszcze gorsze z zazdrości. Dlatego sprawie przyglądam się z najwyższą uwagą. Niektórzy zarzucają mi przy tym, że szkaluję gminę i co gorsza burmistrza. Tylko czy ja układałam regulamin przetargu? Przecież mogę mieć swoje zastrzeżenia jak każdy obywatel. Czy jest coś w tym złego? Po prostu sumienie nie pozwala mi przejść obok tej sprawy obojętnie, jak w wielu innych sprawach.