Niedoinformowani
No i stało się. Jeszcze dobrze nie ruszyła nowa zbiórka odpadów, a już powstał problem, gdzie odpady powinni wyrzucać właściciele sklepów i budek warzywnych na starym osiedlu i jak powinni za nie płacić. Słyszałam, że nikt ich nie powiadomił co mają zrobić po 1 lipca br. Dotychczas w większości przypadków odpady wyrzucali do tych samych pojemników co mieszkańcy Wspólnot. Zakładam, że w związku z tym wnosili odpowiednie opłaty. Teraz, gdy na osiedlach pojawiły się pojemniki na odpady segregowane tak małej pojemności, że zmieści się do nich co najwyżej sześć niedużych kartonów po szamponie okazało się, że może być problem.
Z informacji jakie uzyskałam od bezpośrednio zainteresowanych wynika, że zaskoczyło to także włodarzy naszego miasta. Nie wiem dlaczego, ponieważ zgodnie z przyjętym systemem każdy przedsiębiorca powinien posiadać własne pojemniki na odpady i uiszczać stosowną opłatę za każdy opróżniony pojemnik. Niestety problem może być inny, a mianowicie związany z wyznaczeniem miejsca na ustawienie pojemników, ponieważ sklepy zlokalizowane w blokach, oraz budki znajdujące się na ryneczku nie dysponują własnym terenem na ustawienie koszy. Z drugiej jednak strony są to obiekty gminne lub znajdują się na terenie gminnym i to gmina powinna zadbać o miejsca na pojemniki.
Czy mogą one być zlokalizowane w tych samych miejscach co pojemniki na odpady wytwarzane przez mieszkańców? Z tym chyba może być problem bo jak przypilnować, aby właściciele sklepów wrzucali odpady do swoich pojemników i odwrotnie. Wynika to z tego, że mieszkańcy obciążani są opłatą za osobę, a firmy powinny płacić za ilość zadeklarowanych pojemników oraz częstotliwość ich opróżniania. Z tego co się orientuję, obowiązkiem wszystkich firm było złożenie stosownej deklaracji w terminie do 30 kwietnia br.
Mam nadzieję, że sprawa szybko się wyjaśni tym bardziej, że czasu było dużo, aby to przewidzieć.
Niestety jak na razie panuje wielki chaos i bałagan związany z wprowadzaniem nowego systemu zbierania odpadów. Nie radzący sobie z problemem urzędnicy winą obarczają radnych twierdząc, że to oni uchwalili takie przepisy. Należy jednak zaznaczyć, że przepisy te opracowywali urzędnicy, którzy nie mieli najmniejszego zamiaru cokolwiek poprawiać w trakcie prac nad uchwałami wiedząc doskonale, że i tak zostanie to przegłosowane. Nawet tempo wprowadzania wszystkiego na ostatnią chwilę sugerowało, że jakiekolwiek trudności z wprowadzeniem nowych zasad nie wchodzą w rachubę. Ciekawe co na to moi koledzy ufający bezgranicznie w nieomylność naszej gminnej administracji. Pytam także, co z punktem selektywnej zbiórki odpadów, który powinien już funkcjonować, a nawet do końca nie wiadomo kiedy rozpocznie się jego budowa? Czemu od samego początku wprowadza się ludzi w błąd? Czemu od firmy śmieciowej nie egzekwuje się wykonania usługi zgodnie z zapisami umowy? Na przykładzie śmieci widać doskonale, że wystarczy tylko trochę bardziej skomplikowane zadanie, a profesjonalizm decydentów zaraz się sypie. Bałaganu nie przykryją nawet pochwały niektórych radnych zauroczonych „sprawnym” działaniem władz.
Wniosek Klubu Radnych
Blachownia, 26 czerwca 2013r.
Klub Radnych
Razem dla Gminy Blachownia
Sz. P. Anetta Ujma
Burmistrz Blachowni
Sz. P. Henryk Kania
Przewodniczący Rady Miejskiej w Blachowni
Klub Radnych „Razem dla Gminy Blachownia” zgłasza wniosek o podjęcie działań na rzecz dokonania zmiany nazwy Placu Wolności na Plac Niepodległości. Chcemy w ten sposób przywrócić historyczną nazwę tego terenu używaną kiedyś przez Mieszkańców Blachowni na pamiątkę odzyskania przez Polskę niepodległości.
Właśnie w 10 rocznicę odzyskania niepodległości lokalna społeczność zasadziła Dąb Pamięci, ogrodziła go parkanem, a obok postawiła maszt.
Dzisiaj ten fakt można byłoby upamiętnić specjalnym obeliskiem z tablicą pamiątkową. Zasadnym jest też przygotowanie odpowiedniej dokumentacji historycznej, odzwierciedlającej przebieg wydarzeń z odległych, dla młodego pokolenia czasów. Pamięć tych wydarzeń powinno się utrwalać i przekazywać kolejnym pokoleniom.
Bo jak pisał Victor Hugo „Czym jest historia? Echem przeszłości odbitym przez przyszłość. Odblaskiem przyszłości rzuconym w przeszłość.”
Warto dodać, że w materiałach źródłowych z archiwum domowego Pana Tadeusza Gębusia jest zdjęcie z 1935 roku, na którym widać ogrodzony parkanem „Dąb Pamięci”, obok stojący maszt na tle Huty Blachownia. Jednocześnie Pan Gębuś pismem z 14 maja 2013 roku w imieniu części mieszkańców zwracał się do Pani Burmistrz i Rady Miejskiej w Blachowni, by przywrócić historyczną nazwę Placu, dzisiaj terenu między dawnym biurowcem huty, remizą, a Urzędem Miejskim.
Uważamy, że obecny teren tego placu w wyniku budowy nowej strażnicy OSP, wymaga nowego zagospodarowania. Jest więc czas, by zgłoszony przez Klub wniosek znalazł rozwiązanie. Dlatego zwracamy się do Pana Przewodniczącego Rady i Pani Burmistrz o pozytywne rozpatrzenie naszego wniosku i przygotowanie uchwały w tym zakresie.
Bożena Forma
Krzysztof Imiołek
Marek Kułakowski
Edyta Mandryk
Chodniki na komunalnym – wielka ściema
Po raz kolejny okazało się, że plan budżetu, a co za tym idzie planowane w nim inwestycje w części nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości. Mam wrażenie, że proponowane inwestycje nie są w żaden sposób planowane, a nad ich realizacją odpowiedzialni urzędnicy zastanawiają się z chwilą rozpisywania przetargu.
Tak też było z chodnikami na osiedlu komunalnym. Bo jak wytłumaczyć, że w budżecie na ten cel zarezerwowano ponad 500 tys. złotych, a kwota uzyskana w przetargu nie przekracza 200 tys. złotych? Oczywiście zaraz usłyszę, że uzyskano korzystne ceny. W to nie wątpię, ale nie to było jedyną przyczyną tak dużej różnicy między kwotą planowaną, a uzyskaną w przetargu.
Myślę, że powodem było okrojenie zakresu inwestycji do minimum ze względu na problemy własnościowe niektórych chodników. Na komisjach zapewniano nas, że będzie remontowany chodnik przy tzw. blokach awaryjnych na ulicy Bankowej. Jak się okazało remontu tego i kilku innych chodników nie będzie. Dlaczego? Ponieważ jak usłyszeliśmy ostatnio, należą do Wspólnot.
Czyli pytanie nasuwa się samo. Jak planowano, a tym samym oszacowano tą inwestycję w trakcie prac nad nad budżetem? Wydaje mi się, że odpowiedź także nasuwa się sama. Nikt niczego nie planował, a zakres i kwota wzięły się z sufitu. Oczywiście medialnie wygląda to wspaniale. Na inwestycje w osiedlu komunalnym przeznaczono ponad 500 tys. złotych! Dociekliwi zapytają zapewne, czy nie można by tej zaoszczędzonej kwoty - ponad 300 tys. wydać na coś innego w rejonie osiedla? Myślę, że będzie to raczej trudne, ponieważ tych 300 tys. złotych fizycznie tak naprawdę nie ma, a znajdują się tylko na papierze. Taka jest niestety prawda o wielu inwestycjach w naszym mieście. Stąd też te wszystkie niedoróbki i nieprzemyślane rozwiązania, z którymi mamy do czynienia.
Ale co tam. Nieważne, że byle jak, ważne, że jest.
Remonty cząstkowe
W tym tygodniu ogłoszony został przetarg na wykonanie robót drogowych (konserwacyjnych) w granicach pasa drogowego dróg gminnych ulicy Bocianiej, Kruczej, Tartakowej, Żurawiej, Rolniczej, Polnej, Kawowej, Mickiewicza, Pogodnej, Gwiezdnej, Przechodniej, Sadowej, Swojskiej, Sosnowej, Wojska Polskiego, Prusa, Chrobrego, Nowej oraz wykonanie robót drogowych polegających na wykonaniu cieku ulicznego na skrzyżowaniu ulic 1-go Maja i Partyzantów.
Zgodnie z zapisami specyfikacji istotnych warunków zamówienia roboty konserwacyjne obejmą swym zakresem:
- roboty pomiarowe przy liniowych robotach ziemnych,
- mechaniczne profilowanie i zagęszczenie podłoża pod warstwy konstrukcyjne nawierzchni w gruncie kat. I-IV (analogia - mechaniczne profilowanie istniejących nawierzchni),
- naprawy dróg gruntowych wykonywane mechanicznie - zagęszczenie (analogia - zagęszczenie wykonanych robót nawierzchniowych),
- podbudowa z kruszywa łamanego - warstwa górna o grubość zgodniej z przedmiarem robót - frakcja uziarnienia 16-31,5mm (analogia - remont cząstkowy nawierzchni tłuczniowej - udział procentowy nawierzchni zgodnie z przedmiarem robót),
- naprawy dróg gruntowych wykonywane mechanicznie.
Oczywiście wielu mieszkańców tych ulic będzie zapewne rozczarowanych, że to tylko remonty cząstkowe. Myślę jednak, że jak prace będą przeprowadzone porządnie, to chociaż chwilowo podniesiony zostanie komfort poruszania się po tych drogach. Chwilo do czasu, kiedy zapadnie decyzja budowy nakładki asfaltowej.
Problem złego, a wręcz katastrofalnego stanu większości dróg ujętych w wykazie, zwłaszcza po deszczach, był wielokrotnie zgłaszany przez radnych zrzeszonych w klubie radnych „Razem dla Gminy Blachownia”, a także opisywany na naszych stronach internetowych.
Cieszy mnie też budowa cieku ulicznego na skrzyżowaniu ulic 1-go Maja i Partyzantów, o którym niestety zapomniano przy okazji budowy kanalizacji sanitarnej. Problem stojącej w tym miejscu wody zgłaszali mi wielokrotnie mieszkańcy tych ulic, czego efektem była moja interpelacja w tej sprawie.
Skrzyżowanie ulic 1-go Maja i Partyzantów
Miejmy nadzieję, że wkrótce wykonane prace, są tylko pierwszym etapem w całkowitym remoncie tych ulic, na których docelowo w niedalekiej przyszłości zostanie położony dywanik asfaltowy.
Ulica Kawowa
Ulica Wronia
Termin zakończenia prac - do 30 sierpnia 2013 roku
Prawo według burmistrza
Wielokrotnie już pisałam o utrudnianiu mi i moim kolegom dostępu do dokumentów. Oczywiście zawsze słyszymy od Pani burmistrz i Pana przewodniczącego, że dokumenty są jawne i nie ma żadnego problemu z ich udostępnieniem. Niestety słowa to jedno, a rzeczywistość to drugie. W czasie obrad komisji często nie mogę nawet wziąć do ręki dokumentów, nie mówiąc już o otrzymaniu ich kopii. Zawsze słyszę to samo, proszę napisać wniosek. Więc piszę wniosek, czekam kilkanaście dni, po czym Pani sekretarka dzwoni do mnie i umawia się ze mną na konkretny dzień i godzinę, kiedy mogę przejrzeć zawarte we wniosku dokumenty. W czasie przeglądania pod bacznym okiem urzędnika chcę zrobić fotokopie swoim aparatem i co słyszę: Pani wniosek dotyczył wglądu do dokumentów, a nie robienia fotokopii. Jak chcę zrobić zdjęcia muszę wystąpić z kolejnym wnioskiem, usłyszałam od Pani sekretarki. Co to oznacza? A mianowicie to, że znowu muszę złożyć wniosek, czekać do 14 dni po czym ewentualnie uzyskam zgodę na zrobienie zdjęć. Zastanawiam się co by było, gdybym od razu złożyła wniosek o możliwość zrobienia fotokopii, a w trakcie tej czynności doszłabym do wniosku, że jednak wystarczy, że dokumenty tylko przejrzę. Aż boje się pomyśleć nawet o tym, że kazano by mi napisać nowy wniosek o przejrzenie dokumentów, ponieważ ten o zrobienie fotokopii nie obejmuje swoim zakresem przeglądania dokumentów.
Uznając, że szkoda mojego czasu oraz nerwów na niepotrzebne polemiki wystąpiłam do burmistrza Blachowni z wnioskiem udostępnienia mi dokumentów związanych z pracami poszczególnych komisji Rady Miejskiej w Blachowni obecnej kadencji.
W odpowiedzi usłyszałam, że aby otrzymać dokumenty muszę wykazać szczególny interes publiczny.
Jak to przeczytałam to znieruchomiałam. Przecierając oczy ze zdumienia czytałam z niedowierzaniem otrzymane pismo kilkanaście razy. Uważam, że w kontekście pełnionej przeze mnie funkcji oraz rodzaju dokumentów o które prosiłam brzmi to jak żart. Niestety nie jest to zabawne, a wręcz tragiczne i niepokojące. Jak mam pełnić funkcje radnej, kiedy na każdym kroku utrudnia mi się wgląd do dokumentów, nie udziela informacji, bądź wprowadza w błąd? W jaki sposób mam podejmować różnego rodzaju decyzje, gdy nie mam możliwości zapoznania się z dokumentami źródłowymi?
Niestety po raz kolejny okazało się, że burmistrz Blachowni za wszelką cenę próbuje nie udostępnić mi dokumentacji. Próbuje przy tym na swój sposób interpretować przepisy prawa, w tym najważniejszego aktu jakim jest Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. A tym samym poprzez naciągane i wyssane z palca argumenty, próbuje się pozbawić mnie jednego z najważniejszych praw demokratycznych, a mianowicie prawa do informacji publicznej. Prawa, które zapisane jest w art. 61 Konstytucji w rozdziale zatytułowanym „WOLNOŚCI, PRAWA I OBOWIĄZKI CZŁOWIEKA I OBYWATELA”. Na pewno działania te są ukierunkowane na zniechęcenie mnie licząc na to, że jak dostanę pismo z przywołanymi przepisami oraz wyrokami sądów to odpuszczę. Co najgorsze okazuje się, że działania takie w naszej gminie nie są jednostkowe i zdarzają się nader często.
Pytam zatem czemu i komu ma to ma służyć? Kto ma w tym interes? A może się mylę i chodzi tylko i wyłącznie o niewiedzę i niechęć pracowników samorządowych do wszystkich, którzy chcą uzyskać informacje na temat działalności organów samorządowych?
W takich sytuacjach zaraz przypomina mi się ciągłe napominanie mnie i moich kolegów o braku współpracy z naszej strony. My niestety współpracę pojmujemy jako partnerstwo, a nie poddaństwo o czym pisałam już przy innej okazji.
Niestety w kręgu władzy tak pojmuje się współpracę w naszej gminie. Oznacza to, że masz być posłuszny i nie zadawać zbyt wiele pytań.
Oznacza to, że oczekiwania względem nas ze strony władzy są proste i czytelne. Siedźcie cicho w imię dobra wspólnego. Niestety to już przerabialiśmy i nić dobrego z tego nie wyszło.
Pytam zatem, czy niedorzecznością nie jest uzależnianie wglądu do dokumentów Rady Miejskiej, której jeszcze jestem członkiem od wykazania przeze mnie szczególnego interesu publicznego.
Co gorsza Pan przewodniczący Rady Henryk Kania murem stoi za burmistrzem zapominając, że to radni go wybrali do pełnienia tej zaszczytnej funkcji. Oczywiście ma prawo uwielbiać kogo chce, ale prywatnie, a nie w ramach pełnionej funkcji. Widać, że samo tzw. doświadczenie w radzie nie wystarcza, aby pełnić funkcję przewodniczącego rady.
I znowu się naraziłam, tym bardziej, że Pan przewodniczący Rady przy każdej okazji wyraża swoją opinię, jakoby nie na miejscu jest ocenianie przez radnego pracy innych radnych. Informuję zatem Pana Przewodniczącego, że każdy ma prawo do wyrażania swoich opinii na temat burmistrza, pracowników samorządowych, rady i samych radnych. Takie samo prawo mam ja jako obywatel i mieszkaniec Blachowni. Tym bardziej, że zdecydowana większość moich opinii na temat kolegów i koleżanek radnych dotyczy głównie ich postaw, a nie poglądów.