Aktualności
A gdzie wdzięczność !!!
Gmina Wam daje ładny teren, chcemy abyście byli zadowoleni (…), powiedziała Pani burmistrz na spotkaniu z kupcami zorganizowanym w związku ze zbliżającym się terminem oddania do użytku nowego targowiska przy ulicy Kubowicza. Kupcy zamiast wyrazić zachwyt oraz podziw z nowego ryneczku, które przecież Gmina wybudowała dla nich, wręcz przeciwnie, nie kryli niezadowolenia i dezaprobaty.Trzeba było z nami rozmawiać dwa lata temu (…) krzyknął ktoś z sali w stronę włodarzy oburzonych brakiem wdzięczności ze strony przyszłych najemców.
Ponieważ przebieg spotkania został przedstawiony przez radnego Marka Kułakowskiego na Jego blogu ograniczę się tylko do przedstawienia swoich spostrzeżeń, oraz przedstawia swojej opinii dotyczącej samego spotkania, jak i tego wszystkiego co działo się na przestrzeni tych kilku lat, kiedy podjęta została decyzja o budowie nowego targowiska.
Pierwsze co mnie uderzyło to całkowity brak profesjonalizmu w przygotowaniu spotkania. Po pierwsze zorganizowano je w sali, gdzie trudno było się pomieścić wszystkim zainteresowanym. Jak już wszyscy się upchnęli, to okazało się, że nie pomyślano nawet o nagłośnieniu, co przy tak licznej rzeszy ludzi jest jak najbardziej wskazane, aby prezenterzy nie musieli się przekrzykiwać z zebranymi handlowcami. Po drugie - sama prezentacja była nudna i nieprzemyślana. Wyświetlany plan zagospodarowania był mało czytelny i prawie niewidoczny dla ludzi znajdujących się w połowie sali, nie mówiąc już o tych co znajdowali się na końcu. Organizatorzy nie pomyśleli także, aby każdemu zainteresowanemu dać kopię planu, który był przedstawiany.
Ponadto ktoś wpadł na genialny pomysł, aby druki deklaracji wydrukować na kolorowej drukarce atramentowej używając do tego zielonego tła oraz papieru do druku wizytówek. Dokument ten bardziej przypominał folder lub dyplom uznania niż deklarację. Nie wiem czemu miało to służyć. Chyba tylko zwiększeniu kosztów.
Po trzecie - spotkanie zostało zorganizowane w momencie, gdy wszystko już zostało ustalone przez urzędników, którzy tak naprawdę postawili kupców przed faktem dokonanym, a później byli oburzeni ich zachowaniem, co było widać po skwaszonych minach tak Pani burmistrz jak i pozostałych reprezentantów inwestora.
Tak sobie myślę, że jakby ci co decydują postarali się postawić na miejscu tych, co muszą ciężko pracować na swój niepewny byt, to może pojęliby, że nie jest to grupa ludzi nastawiona roszczeniowo, którzy uważają, że im się wszystko należy, ale grupa, która musi ciężko pracować, aby utrzymać siebie i swoje rodziny. Spotkanie choć spóźnione co najmniej o 2 lata pokazało, że Gmina dalej nie wie co tak naprawdę zrobić. Działania dotychczasowe pokazują, że wszystko jest pełne improwizacji i wiary w to, że jakoś to będzie. Dopiero na spotkaniu kupcy sprzedający z samochodów oraz stoisk przenośnych dowiedzieli się, że w lipcu i sierpniu zostaną przeniesieni na nowe targowisko, choć mamy już czerwiec za pasem. Natomiast właściciele pawilonów zostali poinformowani, że przenieść się będą mogli dopiero w przyszłym roku, kiedy Gmina wybuduje pawilony. Oczywiście takie postawienie sprawy spotkało się z dezaprobatą jednych i drugich, którzy jak jeden mąż stwierdzili, że nie widzą możliwości kontynuowania działalności oddzielnie. I tutaj zaczęła się, jak zawsze w takich sytuacjach bywa, improwizacja urzędnicza wywołana presją rozmówców. Pani burmistrz stwierdziła, że choć nie może tego obiecać, to może uda się zbudować pawilony do marca przyszłego roku. Ponieważ dalej to nie satysfakcjonowało obu stron w drugiej części spotkania poświęconej właśnie pawilonom, Pani burmistrz zaproponowała podobno, że jak uda się szybko uzgodnić i wykonać projekt, jest bardzo duża szansa, że do marca 2015 roku budki mogą być gotowe i do tego czasu można by wstrzymać przeniesienie wszystkich kupców na nowy ryneczek. Z informacji jakie uzyskałam od jednej z uczestniczek spotkania, Pani burmistrz poprosiła przy tym zebranych, aby ją poparli i stanęli w jej obronie, jakby ktoś się czepiał dlaczego ryneczek stoi pusty. Nie mam powodu tej osobie nie wierzyć. Z drugiej jednak strony od jednej z mieszkanek dostałam informację, że jak tylko zostaną dokonane odbiory końcowe ryneczek musi zacząć pracować, ponieważ takie są wymogi umowy na dofinansowanie budowy. Czy zatem zostałam wprowadzona w błąd, czy to Pani burmistrz wprowadza w błąd kupców?
Sprawa pawilonów handlowych nie jest nowa. Od samego początku zaniepokojeni handlowcy dopytywali czy to mnie, czy innych radnych o to co z nimi będzie. Niestety zawsze odpowiedź Pani burmistrz na składane pytania czy to przeze mnie, czy innych radnych zainteresowanych sprawą tych ludzi, była taka sama. A, że jeszcze mamy czas, albo że jeszcze nie ma wytycznych od Wojewody. Teraz wychodzi na to, że jak rozpoczynano budowę nikt nie przejmował się losem właścicieli pawilonów, którym najtrudniej jest się przenieść na nowe miejsce. Być może sądzono, że problem sam się rozwiąże wraz z nastaniem kryzysu. Pomyłka, kupcy w większości przetrwali i sobie jakoś radzą.
Teraz, gdy czasu zostało niewiele, nagle dowiadujemy się, że projektanci będą coś projektować. Urząd występować o pozwolenia, a kupcy powinni wierzyć, że się uda. W całym tym zamieszaniu zdumiewające jest także stwierdzenie Pani burmistrz, że posiada jakieś oszczędności, za które chce zbudować pawilony. Dziwne, że żaden z radnych nie ma zielonego pojęcia o jakich pieniądzach Pani burmistrz mówi. Skąd one są, jak nikt ich nie przewidział w projekcie budżetu? Czy zatem kupcy mają szczęście, że są oszczędności i możemy wybudować pawilony? A co jakby oszczędności nie było? Czym więcej się nad tym zastanawiam, tym bardziej nie wiem czy to jawa czy sen. Chyba powinien mnie ktoś uszczypnąć. Nie, niestety to nie jawa ani sen, tylko najzwyklejsza rzeczywistość oderwana od rzeczywistości tzw. sterowanie zza biurka.
Coraz bardziej jestem przekonana, że budowa targowiska jest przypadkowa i wynika tylko z pojawienia się możliwości uzyskania dotacji na ten cel. Także w tym przypadku, podobnie jak przy budowie hali sportowej, władza zdecydowała sama co i kiedy ma budować, bez jakichkolwiek konsultacji ze środowiskami bezpośrednio zainteresowanymi inwestycją, a później jest zdziwienie, że zamiast wiwatów są pretensje i roszczenia. A wystarczyło tylko mieć odwagę spotkać się z ludźmi, spróbować porozmawiać i posłuchać ich opinii. Ale po co, przecież władza wie lepiej. Przypomina mi to trochę otrzymanie wspaniałych pantofelków w prezencie od męża. Niby piękne, modne i funkcjonalne tylko żona jakoś się nie cieszy. Przecież to, że są za małe nie oznacza, że powinna się dąsać, tym bardziej, że dostała je w prezencie.
A przecież wszyscy zainteresowani handlowcy nic nie dostają w prezencie czy to od Gminy, czy kogoś innego. Z tego co wiem, to każdy z nich płaci za swoje miejsca zgodnie z zatwierdzonym cennikiem.
Na zakończenie chciałam poruszyć jeszcze jeden aspekt związany z przyznawaniem miejsc. Niestety na spotkaniu nie dowiedziałam się jakie będą zasady przyznawania stoisk, nie mówiąc już o pawilonach. Nie wiem czy handlowcy będą musieli wykupić na własność pawilony, czy będą płacić czynsz dzierżawny. Nie wiem czy pierwszeństwo będą mieli dotychczasowi właściciele pawilonów na starym targowisku, czy każdy chętny będzie mógł dostać pawilon. Jeżeli każdy, to na jakich zasadach będą one przyznawane szczególnie, gdy okaże się, że liczba chętnych jest większa niż liczba pawilonów?
Ale co tam, jakoś to będzie.