Aktualności
Przestępca, który okazał się radnym
Przestępca, kłamca, oszust czyli radny, który wbrew prawu łączył mandat radnego z prowadzeniem działalności gospodarczej, a będąc bardziej precyzyjnym zarządzał działalnością gospodarczą z wykorzystaniem mienia komunalnego. Mowa oczywiście o Panu radnym Marku Kułakowskim, który obejmując mandat radnego nie zrezygnował z zasiadania w zarządzie dwóch wspólnot mieszkaniowych.
Zażenowanie, niechęć, a wręcz pogarda dla łamiącego prawo radnego było tak wielkie, że większość zdecydowała o wygaśnięciu mandatu radnego. Jak już pisałam wszystko zaczęło się od donosu obywatelskiego, wtedy jeszcze radnego Jacka Chudego. Zaraz po tym ruszyła demokratyczna machina prawa i sprawiedliwości. W trybie wręcz ekspresowym została zwołana nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej. Bez żadnych dyskusji na komisjach, bez możliwości analizy i oceny faktów zarządzone zostało głosowanie. Głosowanie, którego wynik jak się wydaje znany był już na długo przed sporządzeniem projektu uchwały. Nie miało znaczenia, że uzasadnienie do uchwały było mówiąc delikatnie mocno naciągane i oparte na nadinterpretacji faktów. Równie dobrze można było Panu Markowi zarzucić, że chce zostać np. sekretarzem Gminy, bo przecież ma do tego prawo. Takie samo jak wspólnota mieszkaniowa do prowadzenia działalności gospodarczej. To nic, że nie korzysta z tego prawa, ale przecież mogłaby taką działalność prowadzić - twierdzi przewodniczący. Jest to groźne zjawisko i niestety nieodosobnione. Sama wielokrotnie się o tym przekonałam czytając uzasadnienia do wielu decyzji wydanych przez organ naszej Gminy.
Czas pokazał, że sprawa nie jest tak jednoznaczna jak to przedstawił Pan przewodniczący Rady. Minął już rok, a radny dalej jest radnym i co najważniejsze Jego racje podzielił Naczelny Sąd Administracyjny, który uchylając wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Z treścią uzasadnienia NSA mogą się Państwo zapoznać na blogu Pana Marka Kułakowskiego (link)
Przykro, że głównym powodem uchylenia mandatu nie były merytoryczne zarzuty, a chęć pozbycia się jednego z bardziej aktywnych radnych tej kadencji. Jego praca w radzie oraz osobiste zaangażowanie w problemy mieszkańców nie wpisują się w obraz zgody i współpracy w imię dobra ogółu. Szkoda, że postanowiono wykorzystać do tego celu społeczne zaangażowanie radnego, który bezinteresownie działał na rzecz wspólnoty mieszkańców.
W poprzednim ustroju mówiono: dajcie mi człowieka to artykuł się znajdzie. Ja powiem inaczej: jak się chce komuś przyłożyć to kij zawsze się znajdzie. Na szczęście są jeszcze sądy, które oceniają fakty, a nie wzajemne animozje i żale.