Aktualności
Ludu ty ...
Chociaż ustawa została uchwalona 1 stycznia 2012 roku, to dopiero w listopadzie tak naprawdę zajęto się problemem. Powodów było kilka, począwszy od wyczekiwania zmiany bądź przesunięcia w czasie wejścia ustawy lub jej całkowitym uchyleniu, a skończywszy na podpatrywaniu innych jak to robią. Problem jest tylko taki, że większość samorządów postępowała tak samo i nie było z kogo ściągnąć rozwiązań, bo wszyscy czekali, aby ściągnąć z innych. Być może dlatego w wielu miastach, w tym także w Blachowni uchwały głosowane są w ostatniej chwili. A gdzie konsultacje społeczne? Jak to stwierdza Pani burmistrz, konsultacje w tym względzie nie są wymagane. Jest to stała niezmienna odpowiedź Pani Anetty Ujmy, która wie lepiej co chce lud. Tutaj można postawić znak równości między władzami Blachowni i Częstochowy. Należy jednak wskazać, że spoiwem łączącym jest tu głównie ewidentna ignorancja społeczeństwa. W pierwszym przypadku objawiająca się niechęcią do poznania opinii mieszkańców, w drugim, obłudnym pytaniem mieszkańców o zdanie, choć z góry było wiadomo, że ich głos nie będzie miał znaczenia. No chyba, że będzie zgodny z obranym kierunkiem. Skąd my to znamy?
Kolejnym grzechem jest nieustanne narzekanie na ustawodawcę oraz samą ustawę. Jest to działanie, które nie prowadzi do niczego, tylko powoduje niepotrzebne zamieszanie. Wiadomo , że ustawa i tak zacznie obowiązywać i czekanie aż zostanie uchylona lub zmieniona jest jakimś nieporozumieniem. Od czasu uchwalenia minął prawie rok. Był to chyba czas wystarczający, aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości. Myślę jednak, że główne sedno problemu nie tkwi w zapisach ustawy. Problem tkwi przede wszystkim w głowach urzędników, którzy chcieliby mieć jak najmniej pracy i dodatkowych obowiązków. Każda taka rewolucja zaburza ład, porządek i harmonię panującą w urzędzie. Dlatego przed podjęciem krytyki warto wziąć się do roboty i zacząć realizować wymagania prawa w sposób jak najlepszy dla mieszkańców, a nie dla urzędników. Pracownik urzędu, (dotyczy to także wójta, prezydenta czy burmistrza) ma przede wszystkim wykonywać swoje obowiązki, a nie na każdym kroku krytykować i negować przepisy, do których przestrzegania jest zobowiązany. Pamiętajmy, że ustawa ma służyć środowisku naturalnemu. Dlatego trzeba zrozumieć, że sprostanie temu wyzwaniu nie będzie łatwe i tanie, bo gdyby tak było to problem zanieczyszczonych lasów, rzek i jezior nas by nie dotyczył, a zmiana sposobu gospodarowania odpadami byłaby zbędna.
Dlatego zamiast narzekania i niepotrzebnego tracenia czasu osoby decyzyjne powinny zająć się odpowiednio wcześniej problemem śmieci. Spowodowałoby to, że zamiast chaotycznego uchwalania prawa wbrew sobie i mieszkańcom bylibyśmy przygotowani do działania, a tak mamy chaos wynikający z szybkiego wprowadzaniem rozwiązań oraz niemal całkowity brak informowania społeczeństwa. Zamiast edukować, informować, konsultować to tracimy czas narzekając na nowe prawo.
Przykład wprowadzania w życie nowej ustawy śmieciowej ewidentnie pokazuje jak nam jeszcze daleko do społeczeństw demokratycznych. Niestety główny problem leży po stronie władzy i to każdego szczebla, której często wydaje się, że ciemny lud sam nie podoła problemowi. Objawia się to właśnie przez ignorancję lub działania pozorowane. Powoduje to w konsekwencji pogłębiający się efekt zobojętnienia społeczeństwa na sprawy państwa i samorządu lokalnego. Później natomiast wszyscy dziwią się czemu w czasie wyborów jest tak niska frekwencja. Jest niska, bo zamiast kształtować w ludziach postawy obywatelskie na każdym kroku się ich ignoruje i sprowadza do roli poddanych, zamiast widzieć w nich obywateli.